29 sierpnia 2017

Z muchą świat zwiedzamy i opowiadamy


MARTA GALEWSKA-KUSTRA

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 32
format: 24x32 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Pamiętacie muchę Fefe? Kiedyś Wam o niej wspominałam. Strasznie sympatyczny z niej owad. Jest bardzo pomysłowa i całkiem zabawna. Przeżywa mnóstwo przeróżnych przygód. Tym razem nasza mała bohaterka wybiera się na wakacje do innego kraju! Zapewniam Wam, że będzie się działo sporo ciekawych rzeczy ;) 

Autorka jest mi dobrze znana, nie tylko z poprzedniej części o musze Fefe, ale także ze wspaniałych książek o Puciu, które wprost uwielbiamy! Seria "Uczę się mówić, wymawiać, opowiadać" liczy już sześć tytułów i każdy z nich zasługuje na ogromne zainteresowanie, podziw i gratulacje :) Pani Marta ma niesamowitą wyobraźnię, dryg do uczenia i to coś co sprawia, że wszyscy uwielbiają jej książki bez względu na to ile człowiek ma lat ;) Ale już dosyć tego zachwalania, wracam do tematu głównego czyli dzisiejszej książki o muszce Fefe, z którą wspólnie wyruszamy na wakacje.

Mucha Fefe nie do końca wie co się dzieje. Jakieś pakowanie, jakieś walizki, pełno rozrzuconych rzeczy... Ale ponieważ uwielbia bałaganik to wcale nie narzeka, na dodatek znalazła sobie wspaniałe miejsce do spania - kieszonka w walizce okazała się idealną sypialnią :) Jednak kiedy wychodzi ze swojego nowego pokoiku okazuje się, że jest w jakimś dziwnym miejscu. Zdecydowanie nie jest to dom, w domu wcale nie ma palm. Okazuje się, że jest w Hiszpanii. Fefe postanawia więc przeżyć przygodę. 

Wybiera się poznać tubylców, czyli muchy mieszkające na stałe w tym miejscu, potem leci do restauracji, aby coś przekąsić, następnie na plażę gdzie spieka się na raczka i musi iść po pomoc do Pani doktor. Jednak ciągnie muchę do dalszych przygód więc wskakuje na deskę i wybywa w morze, wieczór spędza na ulicznych latynoskich tańcach, ma spotkanie oko w oko z rozwścieczonym bykiem, nurkuje w głębinach, i wysyła pocztówki do bliskich...

Ale to nie do końca wszystko, ponieważ Fefe spotyka wiele różnych zabawnych sytuacji. Na przykład myśli, że wszystkie muchy w Hiszpanii mają na imię Ola, a przecież one się tylko z nią witają. Albo kiedy myślała, że ludzie na plaży leżą w okularach w oczekiwaniu na film 3D, a kiedy przysnęła, okazało się, że jest cała spieczona...

To oczywiście to nie wszystko, dokładniej o jej przygodach będziecie musieli poczytać już sami, ja i tak już wiele opowiedziałam Wam o tym co spotkało naszą bohaterkę na wakacjach. Koniecznie muszę Wam jednak wspomnieć o tym, że nie jest to zwyczajne opowiadanie. Narratorką jest tutaj sama mucha Fefe i opowiada nam wszystko ze swojego muszego punktu widzenia. Dlatego też nie zawsze wszystko jest zgodne z prawdą...

Autorka w taki ciekawy i sprytny sposób zachęca młodych czytelników czy też słuchaczy do tego, aby samodzielnie zaczęli opowiadać... Na przykład co spotkało muchę, co źle zrozumiała, jak było naprawdę itp. Dzięki tej książce nasze dziecko ma nauczyć się mówienia, a właściwie opowiadania historii. Naszym zadaniem jest usiąść z dzieckiem, wspólnie poczytać te ciekawe przygody muchy Fefe, zadawać dziecku pytania, pomagać w udzielaniu odpowiedzi... A ponieważ Fefe zniknęła to możemy, a nawet i powinniśmy zachęcić naszego dzieciaczka do wyobrażania sobie co mogło się stać dalej, gdzie jest teraz główna bohaterka, co robi, jakie przeżywa przygody...

Zrozumiane i ciekawe powiadanie różnych historii to tak naprawdę trudna umiejętność. Przyznam, że mój starszak, który ma 9 lat jeszcze nie do końca opanował tę sztukę i czasami muszę wyciągać z niego informacje właśnie poprzez zadawanie pytań, aby dowiedzieć się coś konkretnego. Chociaż jednak przeważnie buzia mu się nie zamyka ;) Zresztą na pewno sami wiecie jak to jest ;) 

Ale nie będę już przedłużać tego i tak długiego wpisu i na koniec napiszę Wam tylko kilka słów o wyglądzie tej książki. Jest ona duża, to zdecydowanie. Ma sztywną okładkę , strony wewnątrz są matowe (czyli nie śliskie), Na każdej ze stron jest trochę tekstu więc czytanie nas nie ominie, ale czyta się go bardzo szybko więc bez obaw :) No i na koniec kilka słów o ilustracjach. Są bardzo fajne i wesołe. Całość utrzymana jest w takich stonowanych kolorach i chociaż osobiście mocny, nasycony kolor kocham miłością wielką i prawdziwą to tutaj takie bledsze kolory pasują idealnie, prawda? Ja po raz kolejny jestem zachwycona i jak najbardziej polecam Wam tę książkę! Jestem pewna, że spodoba się ona zarówno Wam jak i Waszym dzieciakom :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz