24 listopada 2017

Zostań do rana


AGNIESZKA KRAKOWIAK-KONDRACKA

wydawnictwo: Literackie
ilość stron: 264
format: 13x20,5 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

To będzie dla mnie bardzo długi i bardzo ciężki dzień. Ale w końcu nie wytrzymałam. Ta lektura czekała na mnie tak strasznie długo, że aż strach pomyśleć. A ja musiałam wykazać się niezwykle dużą siłą woli by się jej oprzeć. Ale ostatnie dni to istny dom wariatów. Powrót do pracy, nowe obowiązki, szkolenia, nauki, szkoła starszej, przedszkole młodszej, lekcje, prace dodatkowe, wierszyki na pamięć, spotkania, zebrania i wiele wiele więcej. Nie sądziłam nawet, że w tak krótkim czasie może wydarzyć się tak wiele. A przecież czasem trzeba też spać. Mało, bo mało, ale jednak. Inaczej nie ogarnęłabym tego wszystkiego. I choć nie raz moja ciekawość zwyciężała i udało mi się przeczytać choć kilka stron - nie byłam w stanie jej dokończyć. A ja tak uwielbiam powieści tej autorki!!! Ech... życie jest okrutne. Ale to nic. Wreszcie postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i poszłam na żywioł. Czytałam pół nocy z wypiekami na twarzy, ale po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Nawet zmęczenia nie czułam. Nie byłam śpiąca. Teraz to co innego. Aż mnie oczy szczypią. Ale w nocy najważniejsze było to, by poznać przygody bohaterów od początku do końca. Nie mogłam oderwać się od tej lektury. I jak zwykle nie żałuję. Jestem zmęczona i niewyspana - ale szczęśliwa!!!

Dziś poznamy Baśkę. Kobietę, której cały świat runął w jednej chwili. Nasza bohaterka bowiem należy do osób, które jak kochają, to całą sobą. A jak ufają to bezgranicznie. Szkoda tylko, że nie zawsze wiemy kto tak naprawdę jest tym, kogo kochamy i komu zaufaliśmy. Czasem takie osoby wykorzystują sytuację, nasze dobre serce. I potrafią zranić tak bardzo jak nikt nigdy dotąd. Tak właśnie zrobił mąż Baśki. Wykorzystał ją, oszukał i zdradził. Bo tak naprawdę inaczej tego nazwać nie można. Ich wspólną pracę przypisał wyłącznie sobie. Wielkie architektoniczne dzieło podpisał wyłącznie własnym imieniem i nazwiskiem. A przy tym okazał się łgarzem i zdrajcą mając kochankę. Gdy dziewczyna odkryła prawdę była zdruzgotana. Rozwód odbył się szybko i bezproblemowo, bo Basia nawet nie potrafiła walczyć o swoje. Zraniona i załamana została zupełnie sama. Bez przyjaciół, bo od nich mąż zdążył ją odciąć już dawno temu. Bez rodziny, bo nie chciała obarczać matki swoimi problemami. W starej rozpadającej się chałupie gdzieś na wsi. W sumie miejsce, w którym dziewczyna zamieszkała - bardzo jej odpowiadało. Baśka potrzebowała ciszy. Musiała na nowo poukładać sobie życie, posklejać rozsypane na kawałeczki serducho. I choć początkowo to zadanie wydawało się ponad jej siły - wkrótce nasza bohaterka znalazła sens życia. Postanowiła pomagać napotkanym na swojej drodze przybłędom, których los także nie rozpieszczał. Wszystko zaczęło się od jednego, napotkanego na drodze zwierzaka. Potem doszedł kolejny i kolejny. Psiaki porzucone, zaniedbane, często w tragicznym stanie. Basia nie potrafiła przejść obok nich obojętnie. Wiedziała, że one także zasługują na drugą szansę. Na miłość, której kobieta miała aż w nadmiarze i z przyjemnością się nią dzieliła. I tak w starej posiadłości postało przytulisko dla nieszczęśliwych i pokrzywdzonych przez życie psiaków. Niewielkie schronisko, w którym kobieta starała się odbudować u swoich podopiecznych poczucie bezpieczeństwa i wiarę w ludzi. Jednak pewnego razu dochodzi do groźnego wypadku. Dziewczyna podczas naprawiania jednego z boksów spada z dużej wysokości i łamie nogę. To cud, że akurat tego dnia do jej domu zagląda sąsiadka, z którą dziewczyna nigdy nie utrzymywała kontaktu. Zajrzała do gospodarstwa w nadziei, że znajdzie pracę dla swojego kuzyna. Gdyby nie ona, pewnie przez długi czas nikt nawet nie zorientował się, że w tym mini schronisku doszło do wypadku. Na szczęście Alina znalazła się w odpowiednim czasie i miejscu. Wezwała karetkę i spakowała gospodynię do szpitala. A w między czasie uzgodniła z właścicielką przytuliska, że zwierzakami zajmie się właśnie jej kuzyn. I tak Basia trafiła do szpitala. I tak zaczyna się jej zupełnie nowa i niespodziewana przygoda. Bo jak się pewnie domyślacie złamana noga nie ułatwiała jej pracy w schronisku. Basia potrzebowała zatem pomocy. A jedyną konkretną osobą, która sprawdziła się w tej pracy był Kostek. Kuzyn sąsiadki i jednocześnie kryminalista, który całkiem nie dawno opuścił zakład karny... 

Oj, rozpisałam się trochę. Ale spokojnie, i tak nie zdradziłam wam wiele. To co opisałam wyżej to w zasadzie tylko początek tej historii. Teraz dopiero zacznie się to co najlepsze. Zacznie się walka o lepsze jutro, o marzenia i... o miłość. Ale spokojnie, nie wszystko na raz. To nie jest jakiś ckliwy romans w stylu przewidywalnej aż do bólu telenoweli. Fakt, czasem domyślamy się co, wydarzy się za chwilkę, ale i tak książkę tą czyta się z niekłamaną przyjemnością. Ja przynajmniej byłam i jestem nią zachwycona. Uwielbiam takie lekkie, łatwe i przyjemne książki. Powieści pełne wiary w ludzi, dające nadzieję i sprawiające, że od razu chce się żyć. I powiem wam, że ta taka właśnie jest. 

Szalenie podoba mi się fakt, że Basia nie należy do typowych, głupiutkich i naiwnych panienek, którym wydaje się, że bez mężczyzny u boku nie są w stanie już niczego osiągnąć. Lubię kobiety silne i niezależne. Takie, które walczą o swoje mimo wielu przeciwności losu. Tutaj, tak właśnie jest. Obserwujemy kobietę, która mimo to, że została źle potraktowana, mimo złamanego serca i rozpadającego się życia - potrafiła odnaleźć szczęście gdzie indziej. Poczucie bezpieczeństwa i bycia potrzebnym jest jednak bardzo istotne dla każdego z nas. Kto wie, jak potoczyłoby się życie naszej bohaterki, gdyby w jej życiu nie pojawiły się te wszystkie kochane czworonogi tak bardzo potrzebujące opieki i miłości? Może kobieta zamknęłaby się w czterech ścianach rozpaczając nad niesprawiedliwością losu? Tymczasem pomoc potrzebującym sprawiało jej wiele radości. To tu odnalazła spokój. Znów miała dla kogo żyć. Podoba mi się także to, że książka ta uświadamia nam, że choć czasem wydaje nam się, że jesteśmy zupełnie sami na świecie - wystarczy dobrze się rozejrzeć by odnaleźć kogoś przyjaźnie nastawionego. Basia z pewnością nie spodziewała się, że poznany przypadkiem weterynarz wyciągnie ją z opresji i przetransportuje do domu, bo tak naprawdę dziewczyna zupełnie nie miała na kogo liczyć. A pomoc sąsiadki? Ona także mogła jedynie wezwać karetkę i nic więcej. Kiedyś ktoś powiedział, że wszystko kiedyś do nas wraca i wiecie co? Ja w to wierzę. Jestem pewna, że i dobro i zło kiedyś do nas wróci w najmniej spodziewanym momencie. Nie raz się o tym przekonałam i pewnie jeszcze nie raz przekonam. Warto zatem postępować wobec innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Z pewnością nie będziemy tego żałować ;)

Kolejnym ważnym wątkiem w tej powieści jest wiara w ludzi. Niestety często popełniamy ten sam błąd. Ulegamy stereotypom, osądzamy innych pochopnie. Czasem z niewiedzy, czasem ze strachu lub nadmiernej ostrożności. Wiecie, mnie to wcale nie dziwi, bo także zdarza mi się coś takiego. Gdyby do mojego domu zapukał z wytatuowany osiłek z kryminalną przeszłością - także czułabym ciarki na plecach i pewnie uciekałabym gdzie pieprz rośnie. Bo przecież skąd mam wiedzieć, czego mogę się po takiej osobie spodziewać? Skąd wiedzieć kim jest i czego tak naprawdę chce? Wiem, że powinniśmy dać takiej osobie szanse. Każdy z nas ma prawo popełnić błąd, każdy powinien mieć szansę na poprawę. Ale z drugiej strony ta uporczywa myśl, że ten ktoś może mnie skrzywdzić zawsze gdzieś tam z tyłu głowy siedzi i nie daje spokoju. Potrzeba naprawdę wiele odwagi, by to przezwyciężyć. Czy warto? Oczywiście. Ta książka właśnie pokazuje nam jak szybko i bezmyślnie możemy kogoś skrzywdzić. Właśnie w taki sposób.Nie dając szansy na poprawę. Szufladkując. A gdyby tak ktoś nas tak potraktował? Hm... nic przyjemnego prawda?

Wspominałam wcześniej, że ta książka jest także o miłości. I oczywiście tak jest. Lecz jeśli liczycie na jakieś romantyczne randki, porywy serca i przesłodzone wyznanie, to z pewnością nie jest to książka dla Was. Tak naprawdę życie rzadko jest takie romantyczne jak w niektórych romansidłach. Zazwyczaj to uczucie pojawia się w dość niespodziewanym momencie i kwitnie całkiem niepostrzeżenie. I jak dla mnie właśnie taka miłość jest najpiękniejsza. Ciepła, szczera i prawdziwa. W tej powieści autorka pięknie pokazała nam to uczucie. Tutaj wątek miłosny nie gra najważniejszej roli, ale stale gdzieś tam się przewija i dopełnia całość. Jest subtelnie i ze smakiem. Tak jak być powinno. Idealnie. 

Okropnie się dziś rozpisałam. Jak chyba jeszcze nigdy. Ale muszę przyznać, że to kolejna powieść, która z całą pewnością stanie na półce z moimi ulubionymi książkami. Bardzo mi się podoba. Polecam!

1 komentarz:

  1. Zainteresowałaś mnie tą książką, więc bardzo chętnie po nią sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń