13 grudnia 2017

Zwierzaki świata cz. 3


MARTYNA WOJCIECHOWSKA

wydawnictwo: Burda Książki
ilość stron: 200
format: 17x20 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Marta ostatnio chwaliła Wam się nową książką Neli. No to ja Wam się pochwalę, że Martyna Wojciechowska także skrobnęła coś nowego. Szkoda, że jej książek dla dzieci nie powstaje tak wiele jak tej małej blondyneczki. No ale trudno. Najważniejsze, że w ogóle coś jest. A ja z przyjemnością przygarnę każdą z nich. Uważam, że są świetne. I jak się okazuje, to nie tylko moja opinia. Alicja i Natalka także chętnie po nie sięgają. Starsza czyta z wypiekami na twarzy. Młodsza nie może oderwać wzroku od ślicznych zdjęć. Dla każdego coś miłego ;)

Tym razem ponownie ta słynna podróżniczka postanowiła pokazać nam kilka ciekawych zwierząt. Najwyraźniej maluchy wolą czytać o zwierzakach niż o swoich rówieśnikach, bo część z dzieciakami była tylko jedna (mnie się bardzo podobała!), a ten cykl doczekał się już trzeciego tomu. A kogo poznamy w tej części? No cóż. Na początek Arslan - orzeł przedni z Mongolii. Wiecie, że w tym kraju jest więcej koni niż ludzi?? Ja nie wiedziałam. No ale nie o tym miałam pisać. Orły przednie to niesamowite ptaki. Olbrzymie, piękne i mądre. Potrafią latać tak szybko jak samochody mkną na autostradzie. I są wyjątkowo sprytnymi łowcami. Ale Arslan to nie tylko dziki ptak. Nie tylko król przestworzy, ale także przyjaciel pewniej bardzo miłej rodziny. Ale jak tam trafił i co robi, dowiedzcie się już samo :)

Kolejny zwierzakiem, jakie spotkamy w tej lekturze to kawia domowa z Peru o imieniu Koko. Czyli nic innego jak świnka morska. Mała, prześliczna, urocza i puszysta kuleczka, którą każdy się zachwyca. W tym kraju te zwierzaki są bardzo popularne. Prawi każda rodzina ma choć jedną. Ale więcej na ich temat - w książce :)

Dalej poczytamy o George'u. Krokodylu z Balize. Nie wiem jak wy, ale na na widok tego olbrzymiego jaszczura mam ciarki na plecach. Korokodyle to przecież bardzo groźne zwierzęta. Gdy są głodne - rzucają się na wszystko co się rusza! Tymczasem George nie wie co to głód. Nigdy zatem też nie polował na swoich właścicieli. To chyba jedyny udomowiony krokodyl jakiego znam! A jak to się stało, że zamieszkał z Lindą? Jesteście ciekawi?

Na koniec poznacie Meli. Żyrafę z Botswany. I nie tylko ją, bo czytając o tej uroczej i smukłej bohaterce dowiecie się także sporo i o innych zwierzętach z nią zaprzyjaźnionych. Zresztą wszystkie te opowiadania mimo takiego lekkiego i bajkowego stylu opisywania rzeczywistości dostarczają naszym dzieciakom sporą dawkę wiedzy. To nie są tylko takie tam zmyślone historyjki. To opowiadania, które uczą. Zawierają mnóstwo ciekawostek o otaczającym nas świecie. I jest tego naprawdę dużo! Taka nauka przez zabawę. Czyli najlepsze co może być.

Nigdy nie miałam okazji poznać Martyny Wojciechowskiej osobiście, ale zawsze miałam i mam na jej temat bardzo dobre zdanie. Czytałam sporo jej książek. Nie tylko tych dla dzieci, ale także (a raczej w szczególności) te skierowane dla dorosłych. Oglądałam też sporo jej programów. I uważam, ze to niezwykle ciepła i sympatyczna osoba. Ona nie jest tylko dziennikarką. Jest kobietą otwartą do ludzi i świata. Jest wrażliwa i przyjazna. Podoba mi się jej styl opisywanie tego co widziała i czuła. Podoba mi się, że jest taka prawdziwa. Taka normalna.

Dlatego bardzo się cieszę, że Martyna Wojciechowska postanowiła podzielić się swoją wiedzą i spostrzeżeniami także z młodszymi czytelnikami. Jej książki są co prawda zupełnie inne. Daleko im do typowych książek podróżniczych, bo tutaj każdą historię opisuje nam osobiście napotkany przez Martynę w czasie podróży zwierzak. A nie ona sama. Ale to w niczym mi nie przeszkadza. Nawet uważam, że to bardzo fajna odmiana. Inaczej nie znaczy ani gorzej ani lepiej.

Martyna Wojciechowska wcale nie zamierzała być konkurencją dla znanej nam doskonale małej reporterki. Chciała w typowy dla siebie sposób zainteresować młodych ludzi tym co ich otacza. Bawiąc, rozbudzając ciekawość i działając na ich wyobraźnię. I trzeba przyznać, że doskonale jej to wychodzi :)

Ta lektura jest oczywiście pięknie wydana. Duża czytelna czcionka, ciekawostki w rameczkach i cała masa kolorowych i pięknych ilustracji. Nie ma siły, by taka książka nie przykuła uwagi dzieci i młodzieży. A gdy dodamy do tego jeszcze grubą, sztywną okładkę z gąbkowym wypełnieniem oraz bardzo dobrej jakości papier otrzymamy przepiękną książkę, którą Wasze dziecko pokocha od pierwszej chwili. My jesteśmy zachwycone i... czekamy na kolejne części! Bo będą! Jestem tego pewna! Polecam :)




1 komentarz:

  1. Bardzo chętnie sięgnę po tę pozycję. Nie znam jeszcze książek Martyny Wojciechowskiej. ;)

    OdpowiedzUsuń